poniedziałek, 17 czerwca 2013

Sumean x Soogyu cz.1



Hej!~ Właśnie skończyłem moje pierwsze opowiadanie. Wyszło mi trochę długie, więc podzieliłem je na dwie części. Bohaterzy to postacie całkowicie zmyślone. Podobnie jak i sytuacja. Od razu uprzedzę, że nie pisałem tego w oparciu o własnie doświadczenie ^.^ Zaraz dodam druga cześć n.n Miłego czytania. Hwaiting~


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~




          Siedziałem na łóżku, patrząc w białą ścianę. Czekanie mnie dobijało. Nagle weszła długo wyczekiwana pielęgniarka.
- Możesz już wyjść.
Porwałem entuzjastycznie torbę z rzeczami i jak najszybciej wybiegłem ze szpitala. Czułem wdzięczność do wolontariuszy, w końcu to oni mnie uratowali. Mimo to, chciałem wrócić do domu. Przed budynkiem nikt na mnie nie czekał. Tak jak się spodziewałem. Wsiadłem w tramwaj nr  179 i przejechałem przez większą część jeszcze śpiącego miasta. Z wielką torbą dowlokłem się do drzwi naszego wieżowca. Starałem się wejść tak cicho jak to tylko możliwe, żeby nie obudzić moich hyungów. Brakowało mi ich. Zwłaszcza tego jednego. Soogyu. Otworzyłem drzwi i bez włączania światła rozebrałem się z butów i kurtki. Na zewnątrz nie było zimno, ale lekarz kazał mi się nie wyletnić. Przeszedłem przez kuchnie i zauważyłem talerzyk z kolorowymi babeczkami i moim imieniem.
- Oni się normalnie uroczy.
Uśmiechnąłem się pod nosem i przeszedłem korytarzem do końca, żeby wejść do swojego pokoju. Z pomieszczenia obok dobiegły mnie szepty Minhyuka i Juna.
- Biedny Sumean, pewnie wróci zmęczony.
- No, wymęczył się biedaczek. Ale nie ma pojęcia jak się cieszymy, że nic mu nie jest. Ten wypadek był okropny. Jak to się w ogóle stało, że ten kierowca w niego  wjechał?
- Wiesz, Soogyu opisywał to dość niewyraźnie, chyba nie chciał żebyśmy…
Przyśpieszyłem kroku. Nie chciałem tego słychać. To była moja wina, nie miałem ochoty do tego wracać. Otworzyłem drzwi do mojego pokoju i serce stanęło mi w piersi. Na moim łóżko siedział Soogyu i trzymał coś w ręce. Poczułem, że nogi się pode mną uginają, ale starałem się wyglądać męsko.  Soogyu wstał i ruszył w moja stronę.
- Sumean, stęskniłem się.
Jego głos zabrzmiał tak ciepło. Wręczył mi kartkę do rąk i szepnął do ucha.
- Wyśpij się, zobaczymy się na śniadaniu.
Ciepły oddech Soogyu na mojej szyi przyprawił mnie o dreszcze. Odsunąłem się od niego na chwilę by spojrzeć na jego twarz. Wyglądał jak zawsze pięknie. Jego orzechowe oczy wpatrywały się we mnie z rozmarzeniem. Wprawiło mnie to w niemałe zakłopotanie. Widząc to, chłopak wyszedł i zostawił mnie samego na środku pokoju. Rzuciłem się z rozczarowaniem na łóżko.
- Liczyłem chociaż na małego buziaka, a tu nic. Chyba robie sobie zbyt dużo nadziei.
Spojrzałem na kartkę, która wręczył mi Soogyu. Na kopercie narysowany był różowy balonik w kształcie serduszka. Szeroko się uśmiechnąłem. W środku była kartka z napisem:

Mój Sumean. Ten tydzień bez Ciebie był najgorszym okresem w moim życiu.
Nigdy tak bardzo się nie denerwowałem.
Cieszę się, że już jesteś.
                                                                                      Twój Soogyu            

Wiedział jak takie gierki na mnie działają. Dla niego byłem po prostu zwykłym młodszym kolegą. Od zawsze się mną opiekował, ale nie wydaje mi się, żeby czuł do mnie coś więcej. To by było zbyt piękne. Nie chciałem dłużej o tym myśleć, przyprawiło mnie to o ból głowy. Chciałem już tylko zasnąć. Położyłem się na boki z poduszka pod głową, która idealnie chłonęła łzy płynące mi z oczu.

          Po przebudzeniu łeb bolał mnie jeszcze bardziej. Mnóstwo myśli kłębiło mi się w głowie. A wszystkie na temat jednego. Poszedłem do łazienki odrobinę się odświeżyć. W brzuchu burczało mi niewyobrażalnie, w końcu to szpitalne jedzenie nie jest szczególnie urozmaicone. W kuchni czekał na mnie po brzegi zastawiony stół. Wszystkie moje ulubione potrawy. Mmmm, pycha! Podczas gdy ja się objadałem, pozostałych trzech hyungów wpatrywało się we mnie. Najbardziej unikałem wzroku Soogyu, co najwyraźniej wyczuł, ponieważ wstał od stołu i poszedł do swojego pokoju. Teraz jeszcze mocniej poczułem na sobie wzrok pozostałych.
- No co?
Odezwałem się z pełnymi ustami, przez co cześć pogryzionego już jedzenia wylądowała z powrotem na talerzu.
- Rozmawialiście wczoraj?
W głosie Juna słychać było troskę.
- Bardzo się o Ciebie martwił. Może to już czas, żeby mu o wszystkim powiedzieć?
- Nie. Nie będziemy o tym rozmawiać.
Nie chciałem mu tego mówić. Wstydziłem się swoich uczyć.
- No przestań, mały. Chcemy Ci przecież pomóc. Znasz nasze zdanie na ten temat. Soogyu za bardzo na Tobie zależy, żeby Cię stracić.
Po tych słowach Jun i Minhyuk wstali i poszli do siebie przygotować się na zajęcia. Ja nie mogłem przełknąć nic więcej. Coś we mnie pękło. Ciągła bliskość Soogyu, jego uśmiechnięta twarz, jego miękkie, brązowe włosy… doprowadzał mnie do szaleństwa. Nie mogłem dłużej wysiedzieć na miejscu. Odwróciłem głowę w stronę pokoju Soogyu i zauważyłem chłopaka, zmierzającego do łazienki. Chwilę później usłyszałem szum wody i trzask zamykanej kabiny prysznicowej. Tak bardzo stęskniłem się za Soogyu, że nie mogłem się powstrzymać. Na plecach podszedłem pod drzwi  łazienki i lekko uchyliłem drzwi. Soogyu stał tyłem do mnie. Woda spływała mu po ramionach, które teraz wydawały mi się nawet bardziej umięśnione niż dawniej. Para wodna osadzała się na lustrze i unosiła po całym pomieszczeniu, sprawiając, że powietrze stawało się coraz cięższe. Chyba naprawdę trochę przypakował. Jego uda podkreślały kształt pięknie umięśnionych pośladków. Nie mogłem oderwać od niego wzroku, na chwilę przestałem nawet oddychać. W jednej chwili poczułem rękę na moich ustach. Ktoś pociągnął mnie gwałtownie do siebie. Spojrzałem mu w oczy. Takie obrotu sprawy się nie spodziewałem.

                Ktoś ewidentnie pociągnął mnie do tyłu, odciągając od drzwi.
-Co ty wyprawiasz ?! Tego już chyba za wiele, młody! Albo mu to powiesz, albo daj sobie spokój i nie zniżaj się do takich zagrywek!
Minhyuk był naprawdę wściekły. A ja już nie mogłem wytrzymać. Zacząłem płakać.
- Sumean, przepraszam. Nie chciałem krzyczeć. Już nie płacz.
Przytulił mnie mocno do siebie.
- Powiedz mu wszystko. Nie możesz się tak dłużej męczyć.
Pocałował mnie w czoło i wyszedł z domu.
Nie mogło tak dłużej być, coś  z tym zrobię. Słowa Minhyuka mnie pokrzepiły. W tym momencie Soogyu wyszedł z łazienki. Speszony chwyciłem swoją torbę i wybiegłem na zajęcia. Soogyu został w domu, musiał jeszcze się ubrać i przygotować do zajęć. Szedłem szybkim tempem, ale po drodze zdążyłem się zatrzymać by kupić mój ulubiony jogurt. Podczas zajęć w studio usilnie próbowałem unikać Soogyu. Całkiem nieźle mi szło. Nie wyobrażałem sobie, co mógłbym mu powiedzieć, gdyby mnie spytał, co robiłem pod drzwiami łazienki. Nie umiałem kłamać. I nie chciałem go okłamywać. Zaraz po zajęciach wróciłem do domu, żeby nikt nie mógł mnie zaczepić. Nie miałem ochoty z nikim rozmawiać.

          W domu panowała idealna cisza. Siedziałem na łóżku i rozmyślałem o tym, co zrobiłem dziś rano. Tragedia. Mogłem się powstrzymać i go nie podglądać. To było zbyt dziecinne. Nagle usłyszałem trzaśnięcie drzwiami. O tej porze nie powinno jeszcze być nikogo w domu. Słyszałem kroki i wiedziałem, że ktoś idzie do mojego pokoju. Drzwi się otworzyły, a ja ujrzałem twarz Soogyu, na której malował się szarmancki uśmiech. Podszedł bliżej łóżka i jednym ruchem zdjął swój podkoszulek. Wpatrywałem się w niego z otwartymi ustami i nie byłem w stanie powiedzieć nawet słowa.

- Jeśli chciałeś mnie zobaczyć bez ubrań, nie musiałeś mnie podglądać, wystarczyło poprosić





3 komentarze:

  1. *.* mwahhaha końcówka mi się podobała najbardziej w tej części xD *zboczony mózg yaoistki i tworzenie scenariuszy w głowie* xD + jest pare błędów ;d np. {plecach - palcach], ale czyta się wyśmienicie :D Załatw sobie bete, bo wszystkiego nie wyczaisz w tekście czasem i wiem jak ja mam xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje~! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że komuś się podobało ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Już to lubię,a wręcz kocham! *W*
    Ta scena kiedy podglądał go była taka mraśna,myślałam,że będzie inaczej *wyobraźnia yaoistki zaczęła działać* >w< Ale w sumie chyba lepiej,że się tak nie stało,jest ciekawiej. *w*

    OdpowiedzUsuń