~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Z głowy czy z serca?
Gdy powiedział te słowa, zadałem sobie
sprawę z tego, co właśnie wyprawiam. Zakochiwałem się w chłopaku. Ujął mnie
prosto za serce. Uniósł brodę do góry, jakby czekał na pocałunek. Nachyliłem się
lekko, czując jego oddech na swoich ustach. Był tak przyjemnie ciepły. W ostatniej
chwili mój zdrowy rozsądek włączył się do akcji.
- No kuźwa, jeszcze czego.
Upuściłem pewnego siebie Kyounga na
ziemię i wstałem. Uśmiechnął się szeroko. Jego głos zabrzmiał tak rozkosznie.
- Do zobaczenia.
Spojrzałem jeszcze raz na chłopaka,
który całkowicie zawładnął moim sercem. Mimowolnie mięśnie twarzy ułożyły mi
się w delikatny uśmiech. Jego oczy fascynowały blaskiem i wręcz emanowały
prawdziwym pięknem. Kiedy się zorientowałem, że patrzę na niego z rozmarzeniem,
otrzepałem gwałtownie głowę, chcąc wyrzucić z niej wszystkie myśli. Przeszedłem
przez krzaki i szybkim tempem ruszyłem w stronę domu.
Z
każdym mrugnięciem przed oczami pojawiała mi się twarz Kyounga. Jego słowa
odbijały się echem w mojej głowie. Az tak było widać, że coś do niego miałem?
Sam nie byłem pewien. Wahałem się. Rodzące się we mnie uczucie do chłopaka było
zupełnie abstrakcyjne. Już samo zakochanie było czymś nowym. Całą drogę do domu
nie mogłem oswobodzić swoich myśli. Nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Zmęczony,
poobijany, zagubiony wróciłem do domu i natychmiast rzuciłem się na kanapę w
salonie. Ukryłem twarz w poduszce i starałem się zapanować nad coraz to
bardziej chorymi myślami rojącymi mi się w głowie. Potarłem sobie szyję, czując
pieczenie w miejscu, gdzie ściskał mnie Camwoo. Cholernie piekło. Miałem dość
tego dnia. Nawet wygrana nie cieszyła mnie tak bardzo. Zacząłem modlić się o
sen.
Szybko
tego pożałowałem. Tej nocy miałem pierwszy mokry sen z udziałem Kyounga. Kiedy się
obudziłem, byłem bliski szaleństwa. Analizowałem każdy szczegół snu. Jego bliskość
była niesamowicie realistyczna. Czułem jego pot na własnej skórze. Nie wiem,
który z nas był seme. Chyba na zmianę. Gdy ja byłem na dole, Kyoung zwinnie wił
się po moim nagim ciele, rozpalając mnie niewyobrażalnie. Po chwili
zamienialiśmy się miejscami i on, leżąc pode mną, pozwalał mi robić ze sobą
wszystko. Uwielbiałem rządzić, a rządzenie Kyoungiem sprawiało mi przyjemność
jak nic innego. Przepełniony obrazami ze snu, które samego mnie odrzucały,
starałem się pojąć całą ta sytuację. Robiło mi się od tego niedobrze. Myślałem
o sobie jak o potworze. Takie rzeczy powinno się leczyć. To niezdrowe. Głowa
zaczęła mnie bolec niemiłosiernie. Poszedłem do kuchni, by znaleźć coś na
polepszenie. Łyknąłem kilka tabletek. Rozejrzałem się po mieszkaniu. Kuchnia
była połączona z salonem, więc spokojnie mogłem ogarnąć wzrokiem cały ten
burdel. Oprócz kanapy, na której dzisiaj spałem, był tam również stół,
szczelnie zasłonięty przez śmieci różnego typu. Na panelach tez nie było zbyt
czysto. Zaczerpnąłem sporo powietrza, z ulgą odetchnąłem i stwierdziłem, że nie
idę dziś do szkoły. Wziąłem porządny prysznic i przebrałem się w świeżo wyprane
dresy.
- Tak, to już czas, żeby ogarnąć
trochę tego syfu.
Czując, że nachodzi czas porządków,
zdjąłem koszulkę. Zawsze sprzątałem, o ile w ogóle, z gołą klatą, no bo jak
inaczej. Musiałem zająć sobie czymś myśli, aby mój umysł mógł odpocząć od
ciągłej walki z moim sercem. Najpierw idealnie posprzątałem moja sypialnię. Już
zebrały się trzy worki śmieci, a to nie była nawet połowa roboty. Łazienka
poszła mi szybko, tam zawsze starałem się trzymać porządek ze względów
higienicznych. Z salonem i kuchnią było gorzej. Zanim zebrałem śmieci z podłogi
minęła ponad godzina. Kiedy skończyłem sprzątać największe pomieszczenie, było już
późno, a na zewnątrz panował półmrok. Spojrzałem na czyste mieszkanie i uśmiechnąłem
się dumnie.
- Oczywiście Sundo, należy Ci się
teraz nagroda.
Głos mojej podświadomości przemawiał
do mnie bardzo mocno. Szybko ubrałem się w normalne ciuchy i mokra ręką ułożyłem
włosy tak, że wyglądałem naprawdę dobrze. W takim też humorze wyszedłem z
mieszkania i wzdłuż ulicy ruszyłem luźnym krokiem. Na końcu alei skręciłem do
mojego ulubionego baru. Kiedy tylko wszedłem, niemal odurzył mnie gęsty dym. Widziałem
coś na odległość może trzech metrów. Starając się nie przewrócić jakiegoś
palacza, ostrożnie balansowałem pomiędzy ciałami całkowicie pochłoniętymi przez
dym. Przy barze zamówiłem dwa duże piwa i usiadłem przy ulubionym stoliku.
Przytłumione światło idealnie pomagało mi się zrelaksować, zwłaszcza w połączeniu
z alkoholem. Taka mieszanka sprawiała, że czułem się rewelacyjnie. Dookoła
przechodziło mnóstwo osób, głownie dziewczyn, pomijając fakt, że prawie każdy
palił to takie, to inne substancje, które z pewnością nie były lecznicze. Ja miałem
dziś ochotę wyłącznie na piwo. Pierwsze wypiłem prawie na raz. Drugie zacząłem
sobie sączyć powoli, bardziej rozkoszowałem się smakiem. Muzyka grała strasznie
głośno. Wpatrywałem się w sylwetki wyginające się na parkiecie. Spojrzałem w
lewo. Przy stoliku obok siedziała grupka dziewczyn i wyraźnie mnie obgadywały. Nie
spuściłem z nich wzroku, starając wymusić na nich koniec rozmów na mój temat. Jedna
z nich wstała i ruszyła w moim kierunku. Była ubrana dość wyzywająco, nawet jak
na mój gust. Usiadła zaraz obok mnie, dotykając swoimi kolanami moich w akcie
gestu i patrzyła na mnie głodnym wzrokiem. Zupełnie to zignorowałem, biorąc
duży łyk piwa. Dziewczyna nie dała za wygraną. Uniosła swoje gładkie nogi i
położyła je na mnie tak, że wyglądaliśmy jak nieźle napalona para. Nie sprawiło
mi to przyjemności, więc delikatnie ją zepchnąłem, przez co ta całkiem spadła z
fotela. Wstałem od stolika.
- Ej! Tak nie traktuje się damy!
- Oh, Mademoiselle.
Uśmiechnąłem się ironicznie.
- Bardzo dostojnie. A teraz Panna wybaczy, muszę udać się do kibla.
Ukłoniłem się teatralnie i z uśmiechem
na ustach ruszyłem w stronę łazienki. To nie była wymówka, naprawdę chciało mi
się sikać. Szedłem trochę niepewnym krokiem, z każdej strony ktoś się o mnie
obijał. Nadal swędziała mnie szyja po uścisku Camwoo. Z ręką na
karku wszedłem do łazienki. Odetchnąłem
z ulgą. Było tak cicho i pusto. Tutaj prawie w ogóle nie było dymu. Nachyliłem się
nad umywalką i oparłem się o nią dwiema rękami. Moje lustrzane odbicie mówiło
mi, że jestem zajebiście seksowny. Włosy układały się dziś niemal perfekcyjnie.
Koszula opinała delikatnie moje mięśnie, co dodatkowo potęgowało kuszący
wygląd.
- Nie było Cię dziś w szkole.
Usłyszałem głos gdzieś z tyłu i
zamarłem. Od razu poznałem głosy chłopaka, przez którego szalałem po nocach.
Kyoung stanął naprzeciwko mnie. Odwróciłem się twarzą do niego i oparłem
plecami o blat przy umywalkach. Wyglądał prześlicznie. Z jednej strony włosy miał
spięte spinką, z drugiej swobodnie opadały mu na błyszczące oczy. Był ubrany w
szare dżinsy i niebieski podkoszulek, idealnie pasujący mu do oczu. Uśmiechnął
się delikatnie. Trzymał obie ręce w kieszeniach.
- Co Ty tu robisz?
Od dłuższego czasu tu przychodziłem,
ale dziś zauważyłem Kyounga tutaj po raz pierwszy.
- Myślałem, że chodzisz do bardziej
gejowskich miejsc…
Lekko spuścił głowę, wpatrując się w
swoje buty. Oniemiałem.
- Coś sobie wyjaśnijmy, ok.? Ja nie
jestem gejem.
Spojrzałem na niego ostro. Chyba
zrobiło mu się głupio, bo zaczął drapać się po głowie, nadal nie podnosząc
wzroku. Wyglądał bezradnie. Jak z pewnego siebie w jednej chwili zmienił się w
taka ciotę? Wyprostowałem się. Nie wiedziałem co powiedzieć, strasznie miałem
na niego ochotę. Coraz bardziej dochodził do mnie fakt, że się w nim
zakochiwałem. Serce zaczęło mi szybciej bić. Wyciągnąłem rękę w jego stronę i
już chciałem coś powiedzieć, ale przerwał mi jego szept.
- Sundo… Kocham Cię.
Zamarłem. Teraz to zupełnie czułem się
zdezorientowany. Obserwowałem uważnie Kyounga. Patrzył teraz na mnie. Widać
było, że wyznanie uczuć wyraźnie mu pomogło.
- Ja…
Nie miałem pomysłu co zrobić. Z resztą
nie miałem okazji, bo Kyoung zbliżył się do mnie na odległość kilku centymetrów
i dotknął swoimi ustami moich. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Mój żołądek zawziął
się w supeł, powodując dziwny ucisk. Lekko się zachwiałem, ale Kyoung chwycił
mnie w pasie, co przywróciło mi równowagę. Z szoku delikatnie rozchyliłem usta,
co chłopak uznał za zielone światło dla języka, który w jednej chwili znalazł się
obok mojego. Zaczął go pieścić i modelować, co sprawiało mi nie małą radość. Rozluźniłem
się trochę i zaplotłem ręce na szyi Kyounga, gładząc przy tym jego włosy. Poczułem,
że się uśmiecha. Kiedy zacząłem wodzić palcami po jego szyi, jęknął mi cicho
prosto do ust. Chyba zorientował się, że pragnę czegoś więcej. Spojrzał na
mnie.
- Śmierdzisz piwem.
Uśmiechnął się i znów wbił w moje
usta. Nieśmiało sięgnął dłońmi do moich pośladków, na co ja przycisnąłem go do
siebie mocniej i agresywniej zacząłem całować. Czułem rosnące w nas
podniecenie. Obaj pragnęliśmy tego samego. Siebie nawzajem. Kyoung chwycił mnie
mocno za uda i podniósł. Posadził mnie na blacie obok umywalki i przyciągnął do
siebie. Teraz jego szare dżinsy w miejscu złączenia ud były napięte do granic możliwości.
Oplotłem nogami Kyounga i zacisnąłem je wokół jego bioder. Czułem jego erekcję
zaraz obok swojej, przez co dreszcz przeszedł mnie nawet w miejscach, gdzie
nigdy wcześniej nie przechodził. Blat był wilgotny, czułem jak spodnie na tyłku
mi przemakają. Kyoungowi to nie przeszkadzało, bez przerwy gładził mnie po pośladkach.
Oderwałem na sekundkę usta od ust Kyounga, aby spojrzeć mu w oczy. Błyszczały się
intensywnie, było w nich widać nutkę podniecenia i szczęścia. Uśmiechnąłem się delikatnie
i mimowolnie przygryzłem dolną wargę. Kyoung chyba uznał to za znak, ponieważ
ponownie zaatakował moje usta, tym razem od początku z języczkiem i
agresywniej. Sam zaczął przygryzać moją dolną wargę. Jęknąłem cicho. Trzymałem
palce w jego włosach, bawiąc się nimi. Kyoung uniósł mi brodę i złożył na mojej
szyi długi pocałunek, zostawiając za sobą różowy, pulsujący ślad.
- Teraz jesteś tylko mój.
Ślad po ucisku Camwoo przestał piec,
teraz czułem tylko rozkosznie wilgotne ślady ust Kyounga. Obcałowywał hojnie
moja szyję i obojczyki. Odchyliłem się delikatnie, szepcząc podniecająco.
- K…Kyoung…
Zachęcony swoim imieniem chłopak wsunął
dłonie w moje spodnie. Jego długie, męskie palce wodziły zmysłowo po moich nagich
pośladkach. Przesunął powoli dłonie w stronę przedniej części moich spodni i
zatrzymał dłonie na udach, niebezpiecznie blisko mojego nabrzmiałego od krwi
przyrodzenia. Doprowadzało mnie to do szaleństwa. Jego dotyk był
niewyobrażalnie przyjemny. Powoli wodził opuszkami palców po wewnętrznej części
ud. Czułem jak cała energia mojego ciała kumuluje się w tym jednym miejscu.
Jęknąłem, nie mogąc wytrzymać.
- Kyoung, proszę…
Młodszy spojrzał na mnie z zadowolona
miną.
- Pragniesz mnie?
Spytał i uniósł lewą brew.
- Kocham Cię.
Mówiąc te słowa, poczułem jak mój
zdrowy rozsądek uznaje dominację mojego serca. Odetchnąłem z ulgą i wiedziałem,
że to jest to, czego naprawdę chcę. Wsunąłem dłonie pod koszulkę Kyounga,
jednocześnie ją podnosząc. Kyoung wyciągnął ręce z moich spodni. Mruknąłem niezadowolony.
Zdjął całkiem swój podkoszulek. Przypatrywałem się mojemu bogowi oblizując językiem
usta. Kyoung zachichotał i zaczął rozpinać moją koszulę. W tym momencie
zeskoczyłem z mokrego blatu i przyparłem swoim ciałem Kyounga do przeciwległej
ściany. Chwyciłem jedną ręką jego różowego sutka i zacząłem się nim bawić,
przez co Kyoung osunął się powoli na podłogę. Siadłem na nim okrakiem i coraz
intensywniej stymulowałem jego brodawki.
- Nie wiedziałem, że jesteś taki
wrażliwy.
Uśmiechnąłem się, a Kyoung tylko
odchylił głowę do tyłu. Zacząłem ruszać biodrami w przód i w tył, ocierając nasze
napięte spodnie o siebie. Kyoung poczerwieniał na twarzy i
jęknął rozkosznie.
- Tam… Sundo…
Uśmiechnąłem się i już wiedziałem, co
mam zrobić.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziekuje za czyatnie!~
Bedę starać się jeszcze bardziej! ^^
Hwaiting~~